wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 9

    Hej miśki :33
Dzięki z komentarze, liczba wyświetleń na blogu wynosi ponad 1000 < wow > ! Jestem bardzo podekscytowana tym faktem  ale wciąż potrzebuję waszych komentarzy do motywacji :3 Ci, którzy sami mają blogi, wiedzą jak potrafi to działać.

Dziękuję bardzo @EllieStudio że zgodziła się przygotować zwiastun <te które ja robię są do dupy> . Nie mogę się doczekać, aby go zobaczyć :33

Przypominam że jeśli macie jakieś pytania piszcie na mojego tt @clowndis   lub na konto Liam'a z opowiadania >>> @LiamFrozenHeart lub konto Tilly >>>> @TillFrozenHeart .  Słuchajcie, nie mam za bardzo czasu by prowadzić te konta więc jeśli ktoś ma na to ochotę niech zgłosi się do mnie, możecie też zakładać konta innym postaciom ale proszę o poinformowanie mnie na tt bądź w komentarzach :3

Jak ktoś jest ciekawy co słucham gdy piszę a weny brak :  moja ukochana piosenka ... everything that kills me makes me feel alive <3

 Dobra, ale wracajmy do opowiadanie c'nie ?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

      Powoli otworzyłam oczy. Ból głowy bł tak silny że przyprawiał mnie o mdłości. A może to ten wypity alkohol ? Cóż, w każdym razie nie piłyśmy mało ostatniej nocy...  Nie skończyło się na tych dwóch niepozornych butelkach. Hmm, a pewnym momencie nawet nie pamiętam co było dalej.
   Podniosłam leniwie głowę zerkając na zegarek.  11:28 ! Cholera, a praca ? Miałam dzisiaj iść na ósmą cholera jedna by to wzięła!
   Wstałam orzeźwiona zaistniałym faktem, zerknęłam na łóżko. Ellie szła dzisiaj na wieczór, nie musi wstawać, niech śpi. Szczęściara jedna. Ale cóż, musiałam ją pocieszyć, została rzucona . Takie było babskie prawo, może trochę przesadziłyśmy ale co z tego, ważne aby jej się polepszyło , ona też była przy mnie przez ten cały czas....
   Zostawiłam blondynę leżącą na łóżku , przytulającą pustą butelkę wódki. Sama musiałam się szykować do pracy. W biegu wygrzebałam jakąś sukienkę z szafy - tak jak nakazywał szef, zero długich spodni. Pędem ruszyłam do łazienki i zaczęłam codzienny rytułał w przyśpieszonym tempie.  Umyłam twarz i oczy ciepłą wodą, rozczesałam włosy. Musiały być rozpuszczone - według reguł szefa. Według niego dziewczyny najlepiej właśnie tak się prezentują , muszą mieć sukienkę, obcasy i długie, miękkie, rozpuszczone włosy, a ponieważ ja szłam na sprzedaż jak jakieś tanie bydło musiałam się tak też prezentować. Na szczęście w kwestii make up'u dał mi trochę więcej swobody, nie musiałam używać tysiąca brokatu i ciemnych cieni jak dziewczyny na rurze.  Delikatnie podkreśliłam oczy tuszem do rzęs a usta zwilżyłam błyszczykiem. Jedyny kosmetyki jakie mi pozostały jeszcze do nałożenia na skórę to odrobina korektora by zakryć niedoskonałości i perfumy, bez których życia sobie nie wyobrażałam. Mimo iż nie było mnie stać na jakieś specjalnie drogie wytworności uwielbiałam czuć na sobie delikatną aurę pozostawioną przez perfumy , nawet jeśli były to najtańsze na rynku.
   Właśnie sięgałam po niewielki flakonik perfum kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Zdziwiona wybiegłam z łazienki i wróciłam do salonu, ale Ellie słodko spała. W końcu stanęłam pod drzwiami by dowiedzieć się kto nachodzi nas o tej porze...
- Tilly ! Hej ! - usłyszałam głos mężczyzny
    Liam stał przed moimi drzwiami bezczelnie opierając się jedną ręką o ich famugę.
- Wpuścisz mnie do środka ?
Payne ubrany był w opinającą jego muskularny tors czarną koszulkę i  dopasowane granatowe jeansy. Na jego twarzy widniał lekki zarost dodający mu lat i męskiego wyglądu. Aw, wolałam nie patrzeć w jego oczy bo zaraz padłabym trupem na podłogę. Zamiast tego utkwiłam wzrok w jego seksownych ustach i natychmiast tego pożałowałam bo wykrzywiły się one w cwanym uśmieszku.
- Co ty tu robisz ? - wymsknęło mi się
- Chcę cię zabrać. Musimy pogadać o naszym planie .
Liam wyczuwając moje wrogie nastawienie , nie czekał aż zaproszę go do środka więc sam minął próg domu. Zacisnęłam mocno usta starając się nie wybuchnąć. Liam wszedł w głąb mieszkania kierując się w stronę salonu.
- Oj nie złość się. Co chciałaś innego robić ? Chyba że...  - przerwał gdy znalazł się w pomieszczeniu i ujrzał cały nasz bałagan. Na podłodze walały się kieliszki, ubrania, resztki jedzenia i trzy puste butelki wódki . Nie licząc tego na dywanie była wielka kałuża po wylanym alkoholu a na zrujnowanej kanapie spała bezbronna Ell. Liam stanął jak słup soli a potem powoli wycofał się z pokoju. Niestety, butem natrafił na jeden z kieliszków, rozdeptał go a hałas tłuczonego szkła obudził moją blondwłosą przyjaciółkę.
- Hej Till, która godzina ? - ziewnęła głośno, lekko otwierając oczy  - ale mi głowa napierdala, tobie też ?
     Nie potrafiłam zdusić śmiechu. Liam spojrzał na mnie zdruzgotany i widocznie przytłoczony całą tą sytuacją a ja lałam ze śmiechu. Ellie w tym czasie zdążyła usiąść na kanapie po turecku.
- Widzę że ładnie się wyszykowałaś. Może byś mi Pana przedstawiła ? - dąsała się, wyraźnie zdenerwowana że Liam musiał ją widzieć w takim stanie.
- Ell to jest Liam, mówiłam ci o nim wczoraj. Liam to jest Ellie , moja współlokatorka i najlepsza przyjaciółka.
- Miło mi cię poznać Ellie - przywitał się Liam z rumieńcem na twarzy.
- Mnie również. Szkoda tylko że w takiej sytuacji. Ale to przecież nie nasza wina. - Ellie starała się zachować powagę i zaakcentować że jest to całkowicie moja sprawka.
Kiedy w końcu się uspokoiłam , powiedziałam :
- Dobrze, przepraszam. Nie miałam pojęcia że będziemy miały gościa. Pozwól Ell że cię zostawimy, zabieram Liama do kuchni.
      Popchałam chłopaka w stronę pomieszczenia, biedny wyraźnie przejął się całym zejściem bo unikał mojego wzroku i nerwowo zerkał w podłogę. To dziwne, raz był wielkim czarusiem i macho a w ciągu paru chwil zamieniał się w nieśmiałego chłopaka.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś ? - oburzył się kiedy byliśmy już sam na sam a Ellie nie mogła nas usłyszeć.
     Stanęłam do niego przodem opierając się rękami o blat kuchenny.
- Kawy ? Herbaty ?
- Till, to nie czas na żarty! Pytam poważnie. Nie chciałem wam przeszkadzać.
- Słuchaj Liam. Przyszłeś niezapowiedziany, wprosiłeś się nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Nie mam ci nic za złe, to było przezabawne ale naprawdę muszę iść do pracy. - odparłam zabierając torebkę i zawieszając ją na ramie. Chciałam już ruszać w stronę drzwi gdy poczułam uścisk na ramieniu.
- Co ? Czekaj ? Jakiej pracy ?  - dopytywał się.
Obróciłam się zdenerwowana.
- Pracy, jestem i tak już spóźniona. Wybacz.
- Ale ja nie pozwolę byś pracowała w takim miejscu! Tilly, proszę ! - zaczął mnie przekonwać
- Słuchaj, nie mam żadnych kwalifikacji ani doświadczenia. Nie znajdę normalnej pracy. Nie wszyscy mają bogatych rodziców. - dopiekłam mu lekko, chcąc by mnie puścił.
    Nie zrobił tego jednak , a wręcz przeciwnie, chwycił mnie mocniej i skierował swój wzrok prosto w moje oczy.
- Till, a co jeśli znajdę ci pracę, co ? Masz rację moi rodzice są bogaci, oni też pomagają szukać mi pracy, też nie mam żadnych kwalifikacji. Oni to załatwią, nie będziesz musiała tam pracować, proszę Tilly , tylko pozwól mi dzisiaj spędzic z tobą dzień, proszę. Co ty na to ? - głos Liama stał się wręcz błagalny.
_________________________________________________

- Nie mogę uwierzyć że to robię - powiedziałam siedząc po raz kolejny w ciemnym samochodzie Liam'a Payne'a po raz kolejny.
Kierowca  właśnie zasiadał do samochowu, wyciągął kluczyki.
- Zobaczysz, spodoba ci się nowa praca. Nie mam jeszcze pojęcia co to będzie ale nie martw się, rodzice na pewno znajdą coś dobrego dla ciebie.
Liam odpalił pojazd i ruszyliśmy. Byłam trochę zdenerwowana. Nie pracowałam długo w klubie Flamingo bo ponad trzy miesiące ale zdążyłam poznać szefa. Wiedziałam że jest wybuchowy i.. rzadko kiedy można go spotkać w klubie. Nie wiedziałam nawet jak na ma na imię, ale bycie wielokrotnie obrypaną przez niego  przez telefon nie jest przyjemne, szczególnie gdy trzeba słuchać jego szorstkiego głosu brzmiącego jak niemieckie komendy wojskowe . Chcąc zmienić myśli
kłębiące się w mojej głowie, zapytałam :
- Gdzie tak właściwie jedziemy ?
Liam zwrócił na mnie swój maślany wzrok i uśmiechnął się drwiąco.
- Niespodzianka - odparł zadowolony.
O, chyba komuś się poprawił humorek. Z Liam'em było jak z kobietą w ciąży. Ciągła zmiana nastrojów, w sekundę przechodzi z zadowolenia w smutek, z  casanovy do mięczaka.... był bardzo skrajny. '' To tak jak ty głuptasie '' - usłyszałam gdzieś w głowie, ale odepchnęłam tą myśl.
- Dobrze że jesteś odpowiednio ubrana.
Zarumieniłam się spoglądając na czarną sukienkę i szpilki. Nie odzywałam się już nic, Liam również. Jedynie od czasu do czasu zerkał na mnie z tym swoim głupim uśmieszkiem a ja udawałam że tego nie widzę. Dopiero kiedy mężczyzna zatrzymał samochód i otworzył mi drzwi odezwałam się:
- Mariott ? Serio ? - bąknęłam spoglądając na najwyższy budynek w mieście.  Wiedziałam co znajduje się na samej górze. Bar Mariott'a oferował najdroższe jedzenie  i picie w mieście. Nigdy nie miałam okazji tam czegoś wszamać.
- Hahah, spodoba ci się, zobaczysz .  - odpowiedział wyjmując coś z bagażnika. Obróciłam się zerkając zaciekawiona, co to.
- Powinienem coś na siebie zarzucić kiedy będę w towarzystwie tak wytwornej kobiety - wytłumaczył się zakładając znalezioną marynarkę.
Zaśmiałam się cicho obserwując jego zwinne ruchy. Chwilę potem ruszyliśmy przed siebie, wchodząc do budynku. Liam podał mi ramię a ja korzystając z okazji by go dotknąć uczepiłam się jego.
- Które piętro ? - zapytałam kiedy weszliśmy do ogromnej, metalowej windy.
- Czterdzieste.
     Co ? Gdzie on mnie do cholery zabiera ? Czterdzieste ? To tam się da oddychać?
- Nie przejmuj się, będzie super, przekonasz się. - przekonywał mnie ściskając lekko moją dłoń.
        Kiedy po paru chwilach winda zatrzymała się, a drzwi zostały otwarte otworzyłam oczy szeroko ze zdumienia. Staliśmy w szklanej kopule. Sufit, ściany zostały zrobione ze szkła. Widok Londynu z tej wysokości zapierał dech w piersiach. Wszędzie stały wygodne, skórzane kanapy i również przeszklone stoliki. Z boku umieszczony był wielki, marmurowy barek a z drugiej strony przytulny kominek w którym teraz co prawda się nie paliło ze względu na parę roku ale zapewne zimą robił niesamowite wrażenie.  W centralnym miejscu , na środku kopuły była ''dziura'' w podłodze, w której umieszczone było akwarium  z różnymi gatunkami egzotycznych ryb.
       Mimo dość wygórowanych cen w barze było mnóstwo ludzi. Domyślam się że Liam musiał mieć tu wcześniej zarezerwowany stolik . Wystrojone panie i eleganccy panowie otaczali nas ze wszystkich stron a my byliśmy zdecydowanie ''najbiedniejszą'' parą jeśli chodziło o odzienie. Mimo iż moja sukienka była najładniejszą w moim posiadaniu nie mogła równać się z kreacjami tutejszych bywalczyni.
- I jak ? Podoba ci się ? - zapytał Liam szepcząc mi do ucha, a na ręce poczułam jego lekki dotyk gdy muskał swoją dłonią skórę na wierzchu mojej.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
    Od nadmiaru emocji zaschło mi w gardle. Cóż, zdecydowanie dało się tu oddychać ale o pełnej swobodzie nie ma mowy.
- Poczekaj chwilę, idź pooglądać albo coś, idę sprawdzić co z naszym stolikiem.
- Okej - bąknęłam
     Liam ruszył w kierunku jakiegoś mężczyzny w garniaku i zacięcie z nim dyskutował.
Cóż, kazał mi się rozejrzeć, więc nie miałam zamiaru siedzieć tu jak trusia. Podeszłam powolnym krokiem do ''dywanowego'' akwarium przyglądając się rybom. Chciałabym takie w moim domu.   Kiedy ruszyłam w kierunku baru nikt nie spuszczał ze mnie wzroku.  To było dość niewygodne, domyślałam się co o mnie sobie myślą.
    Kiedy byłam coraz bliżej czarnego marmuru rozpoznałam znajomą twarz, a głos dobiegający do moich uszy był tym, który słyszałam codziennie.
- Co tutaj robisz Tilly ? - zapytał wstrząśnięty Tom stojący za barem.




...

Mam nadzieję że pamiętacie Tom'a z pierwszego rozdziału ? 

Dzisiaj trochę dłuższy. 



CZYTAJCIE . KOMENTUJCIE. POLECAJCIE. 
KOCHAM WAS MORDKI <3




sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 8

Hej mordki <3
Dawno mnie nie było - wiem. Przepraszam, wyjechałam z rodzinką na wakacje i dopiero teraz wróciłam. Dziękuję że aż tyle osób zostawiło komentarze - bardzo to służy mojej wenie twórczej <3 Obiecuję was już nie zaniedbywać miśki :33

Jeśli ktoś jest tu nowy, zapraszam na post Informowani [KLIKNIJ]  gdzie po zapisaniu waszej nazwy na tt będę was powiadamiać o nowych rozdziałach :3


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
    Samochód zatrzymał się niespodziewanie. Zamyślona wyrwałam się z błogiego stanu kiedy Liam otworzył drzwi a chłodne, poranne powietrze wtargnęło do środka samochodu pobudzając mnie. Mimo tego siedziałam jeszcze w środku czarnego pojazdu nerwowo bawiąc się dłońmi. Po co się na to zgodziłam ? James może nie pójść do więzienia, może nam się nie udać a wtedy... zginę marnie pod jego obślizgłym ciałem. Moje ciało przeszły dreszcze na samą myśl o samym wspomnieniu. Ogarnij się Till, spokojnie. Oddychaj!
    Liam obszedł auto dookoła by otworzyć mi drzwi. Ale on słodki .... - cicho! Musiałam się uspokoić, on źle na mnie działał. Zdecydowanie nie potrafiłam się skupić i na wszystko się zgadzałam. Po cholerę on był taki przystojny? Te jego maślane oczy... Kurwa! Dosyć tego!Musiałam uwolnić się od jego dziwnej aury. Wyszłam z samochodu starając się na niego nie patrzeć i ruszyłam w stronę domofonu. Słyszałam jego ciężkie kroki tuż za mną. Czego on do cholery jeszcze chce ? Zgodziłam się przecież, prawda ?
   Kiedy stałam już przed wejściem do budynku obróciłam się sztywno i spojrzałam na mężczyznę. Na jego twarzy widniał wredny uśmieszek.

- Nie chcesz się pożegnać ? - bąknął powstrzymując się od śmiechu.  Widocznie go nieźle rozbawiłam, ale jego zachowanie wytrącało mnie z równowagi. Czemu się ze mnie śmieje ? Nie widzi że chcę się od niego uwolnić do cholery ?
- Do widzenia Liam - odparłam z kamienną twarzą obracając się na pięcie.
Nim zdążyłam chwycić klamkę u drzwi bloku mężczyzna chwycił moją dłoń a mnie jak zawsze przyprawiło to o mocniejsze bicie serca. Chcąc nie chcąc obróciłam się znów do niego spoglądając mu w oczy. Nie uśmiechał się już, stał spokojnie trzymając mnie za rękę a ja lekko wzdrygnęłam się kiedy ją delikatnie ścisnął. Czułam się jak po porażeniu prądem. Jego dotyk dawał mi niezłego kopa. Liam przysunął się na chwilę by pogładzić mnie drugą dłonią po policzku a wtedy otoczona jego zapachem mimowolnie zamknęłam oczy. Pachniał... męskimi perfumami, mydłem, skoszoną trawą, pergaminem... ta mieszanka przytrafiała mnie o mdłości, ale nie te które sprawiają że ci niedobrze tylko te które mówią ci '' za dużo, przystopuj bo zaraz zemdlejesz''. Ale było już za późno. Czułam jak rozpływa mi się grunt pod nogami kiedy uwolnił mnie ze swojego uścisku i powiedział :
- Nie łatwo cię rozgryźć Tilly. Ale ja naprawdę chcę poznać naprawdę,  jaka jesteś.
Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa. Wstrzymałam oddech i powoli otworzyłam oczy. Liam stał już przy swoim pojeździe machając mi na pożegnanie a ja odmachałam mu nieśmiało, rumieniąc się. Wygrzebałam z torebki klucze i trzęsącymi się dłońmi otworzyłam wrota do obskurnego bloku w którym wynajmowałam mieszkanie. Wcisłam guzik windy i weszłam do niej leniwie włócząc nogami. Przypomniałam sobie słowa Liama. ''...chcę poznać naprawdę, jaka jesteś'' . JAKA JESTEM ? Jaka jestem ? Cóż, to zdecydowanie jedne z trudniejszych i bardziej skomplikowanych pytań, jakie dostałam od życia. Nigdy nie zastanawiałam się jaka na prawdę jest osoba którą widzę w lustrze. Co prawda - widzę jej długie, falujące się włosy, delikatnie opaloną cerę i brązowe oczy.. ale.. tylko tyle. Nie potrafiłam dostrzec swojej duszy. Może gdybym się nad tym pytaniem tak nie zastanawiała odparłabym, coś w stylu :  jestem nudna, puszczalska i głupia.Ale dlaczego taka byłam ? Nie potrafiłam uświadomić sobie czemu nigdy nie wychodzę z domu a gdy już go opuszczam zmierzam w kierunku mojej pracy, w kierunku TEGO miejsca. Miejsca którego nienawidziłam, którego chciałam usunąć z mojego życia.
     Winda zatrzymała się. Stałam pod moimi drzwiami, nerwowo je otwierając. Wiedziałam co nadchodzi...
- Kto to był Tilly ? - usłyszałam głos Ell wchodząc do domu.
Wiedziałam oczywiście że chodziło jej o pewnego  zabójczo przystojnego mężczyznę  imieniem Liam. Małpa pewnie siedziała w oknie i obserwowała nas.
- Opowiadaj! 
Blondwłosa Ellie skakała wokoło mnie .
- W końcu sobie znalazłaś chłopaka i mi nie powiedziałaś ? Wstydź się, wstydź!!!
-Ell! To nie jest mój chłopak.. on tylko...
- ...świdrował cię wzrokiem.. widziałam jak na ciebie zerkał! Widziałam co między wami zaszło, jeszcze chwila i by się na ciebie rzucił, nie kłam, nie kłam!
- Ell, ja go nie znam... chodź lepiej usiąść to wszystko ci wyjaśnię.
Blondynka wprowadziła mnie do salonu gdzie zasiadłam, częstując się przygotowanymi przez nią kanapkami.
Wlepiła we mnie oczy. Zabrałam z talerza kolejną kanapkę.
- Tilly! - pisnęła - nie trzymaj mnie dłużej w niepewności! 
Skończyłam jeść i zaczęłam:
-Wczoraj miałam pewnego klienta, był dość agresywny ale jego brat - to ten chłopak który mnie odprowadził -  mnie uratował i zawiózł do siebie do domu. Dzisiaj rano mnie odwiózł to wszystko.
      Obserwowałam blondynkę sprawdzając czy połknie drobne kłamstewko. Nie mogłam jej powiedzieć całej prawdy. Nie chcę tłumaczyć się z James'a ani z umowy z Li.
- Oh.. no to szkoda że to tylko tyle, ale wiedziałam że nie jest jak tamte zboczeńce przychodzące do klubu! A jeśli go nie chcesz to sama się za niego biorę bo to przystojniak.. mmmm .. nie wiem gdzie ty masz oczy ale ty też mu się podobasz. Ciągle zerkał na twój tyłek! - zaśmiała się 
Schowałam twarz w dłonie.
- Ellie! - skarciłam ją
- No co, ktoś musiał pilnować czy nie będziecie robić czegoś nieprzyzwoitego pod moim domem. Tylko zerknęłam zza firanki raz czy dwa.. ewentualnie trzydzieści!
Na mojej twarzy zakwitł rumieniec.
- A jak u ciebie z  Kyle'm ?  Dalej jesteście jak papużki nierozłączki ? - zaśmiałam się cicho chcąc zmienić temat.
Uśmiech znikł z twarzy mojej najlepszej przyjaciółki. Ujrzałam w jej oczach ból zanim ukryła je w dłoniach.
- Oh, Ell.. przepraszam..  ja.. ja nie wiedziałam...
Przysunęłam się bliżej blondwłosej dziewczyny znanej mi od zawsze a ona cicho załkała. Otuliłam ją swoim ramieniem.
- Zostawił mnie! - zawołała - Zostawił... dla jakiejś rudej dziwki która mu daje zawsze i o każdej porze...
- Ellie... - spojrzałam na nią. Jej makijaż rozmazał się i teraz na jej twarzy widoczne były czarne smugi po tuszu.  Otuliłam ją mocniej.
- A tak mi mówił... że.. że mnie kocha... że chce żebym z nim była.. że.. że wszystko będzie dobrze..  Tilly, on mi to powiedział! A co się okazało?! Zasrany sukinsyn zdradzał mnie na prawo i lewo, to się stało! 
    Już dawno przyzwyczaiłam się do przekleństw wychodzących z drobnych ust Ell. 
Przytuliłam ją mocniej do siebie. Po chwili płaczu Ellie wstała i spojrzała na mnie, mówiąc :
- Nie mam zamiaru się nad sobą użalać! Nie zasługuje na moje łzy, ale.. muszę sobie poprawić humor. 
     Patrzyłam jak moja kumpela odchodzi by po chwili powitać mnie z dwoma butelkami wódki pod pachą. 
- Masz zamiar to wszystko wypić ? - zapytałam
- Z twoją pomocą oczywiście. Ja piję by się pocieszyć a ty pijesz by twoja znajomość z nowym przystojniakiem przerodziła się w coś.. no wiesz, em.. ostrzejszego. Zasługujesz na to po tej głupiej sytuacji z Danielem... Czas się odkurzyć i rozgrzać do nocnych zabaw, a ta wódka świetnie to załatwi...
Nie słyszałam ciągu dalszego z przemowy Ell. Gdy tylko wspomniała imię mojego eks wyrwałam jej flaszkę z ręki, otworzyłam i napiłam się prosto z butelki. Alkohol parzył moje gardło i rozgrzewał od środka. Mimo iż minęły dwa lata nie chciałam wspominać tamtych dni.


 


CZYTAJCIE . KOMENTUJCIE. POLECAJCIE. 
KOCHAM WAS MORDKI <3

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 7

Dziękuję za słowa wsparcia :3 Nie będę się już tutaj tak rozpisywać, wszystkie informacje są po waszej prawej stronie >>>>


CZYTAJCIE .KOMENTUJCIE. POLECAJCIE.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

   Obudziłam się czując jak pierwsze promienie słońca łaskoczą mnie po policzku. Było mi tak przyjemnie leżąc pod ciepłą kołderką. Wciąż leżałam z zamkniętymi oczami.

    Obróciłam się zachwycając się powierzchnią wokół siebie. Zaraz, zaraz... jaką powierzchnią? Moje łóżko nie jest przecież takie duże... Otworzyłam zdruzgotana oczy starając sobie przypomnieć co się wczoraj wydarzyło i gdzie u diaska jestem. Ahh, no tak. Liam. Jestem w domu obcego mężczyzny i śpię w jego łóżku dzień po tym jak brutalnie przeleciał mnie jego brat. Ok. Ale Liam mnie ''uratował''. No, w pewnym sensie. Może nie do końca był taki zły?
 Podniosłam się z ogromnego łóżka leniwie odrzucając kołdrę i pozwalając by opadła łagodnie na drewnianą podłogę. Schodząc z niebiańskiego legowiska wzdygnęłam się kiedy moje ciepłe stopy dotknęły zimnych paneli. Starając się , aby łóżko nie skrzypiało pod wpływem mojego schodzącego z niego ciężaru powoli się podniosłam. Dobra, wstałam ! - ale co ja mam teraz właściwie robić ? Wykonując możliwie jak najmniejsze kroczki stanęłam u progu drzwi, otworzyłam je. Delikatnie skrzypnęły. Zamknęłam oczy modląc się, by Liam się nie obudził. Spokojnie Tilly. Nic się nie stało. Miałam bardzo ambitny i prosty plan. Liam spał  - być może było nawet bardzo wcześnie, nie wiem nie miałam zegarka. Musiałam tylko zabrać moje rzeczy i zniknąć, jak gdyby nigdy nic. Otwarłam je całkowicie i po chwili znajdowałam się w korytarzu z moich wczorajszych wspomnień. Zabrałam z starej komody stojącej w pomieszczeniu moje wczorajsze ubrania i chowając się w cichy w łazience doprowadziłam się do ''znośnego '' stanu. Ubrałam wczorajszą sukienkę, buty a włosy przeczesałam palcami odgarniając błąkające się kosmyki za uszy. Zamoczyłam jeszcze raz ręce wodą, ulizałam trochę włosy a po chwili dla siebie po raz kolejny umyłam dłonie i wyszłam z łazienki. Ku mojemu zdumieniu wpadłam na coś, a raczej na kogoś.
- Co do chole.... - odparł mężczyzna.
Liam był wpół nagi, widocznie spał bez koszulki. Wpadając na niego przylgnęłam do jego umięśnionego torsu dotykając go trzęsącymi się dłońmi. Byliśmy bardzo blisko siebie, nasze klatki piersiowe stykały się ukazując nam jak bardzo były nasze oddechy. Szybko opanowałam się i odepchnęłam delikatnie mężczyznę, odchodząc dwa kroki do tyłu.
- Co ty wyprawiasz Tilly ? Wiesz która godzina ? - odparł Liam przecierając ręką zaspane oczy.
- Em, Przepraszam  - bąknęłam zawstydzona - Nie chciałam cię budzić.
- Nic się nie stało, ja zawsze tak wstaję, ale jest piąta.. myślałam że jeszcze trochę pośpisz, zwłaszcza że byłaś zmęczona.
Liam wydawał się niewzruszony tym, co się przed chwilą wydarzyło.  Bez skrępowania paradował przede mną - obcą babą - bez koszulki. Nie, żeby miał się czegoś wstydzić. Był idealnie umięśniony czego wcześniej nie zauważyłam. Jego ręce okryte były drobnymi tatuażami , jego brzuch zaś zdobił imponujący kaloryfer. Włosy Liam'a były w kompletnym nieładzie który dodawał mu charakteru, a jego oczy w pół otwarte. Na twarzy mężczyzny widoczny był lekki zarost który krótko mówiąc bardzo podoba mi się u mężczyzn... szczególnie na kwadratowym podbródku Liam'a wygląda tak męsko... Spokojnie Tilly, opanuj się! Ty go przecież nie znasz! Co z tego że wczoraj możliwie uratował cię przed chorym psychicznie ''erosomanem'' z dziwnymi fetyszami. Chociaż, gdyby nie on... pewnie dalej leżałabyś wpół żywa na podłodze w tym obleśnym hoteliku czekając aż James skończy swoją durną zabawę...
 - Nie przeszkadza mi ranne wstawanie - odparłam chcąc wyprzeć z głowy dziwne myśli.
- Wybierasz się gdzieś ? - zapytał wskazując na moje odzienie na stopach.
- Nie chciałam cię budzić, nie chcę robić ci problemu...
- Ale ty mi nie robisz problemu, Til. Szczególnie jeśli masz zamiar pomóc mi. Z James'em.  Pamiętasz, miałaś się zastanowić...
Cholera. Kompletnie zapomniałam, miałam rozważyć propozycję Liam'a. Widocznie byłam wczoraj zbyt padnięta żeby mieć czas na snucie moich cowieczornych filozoficznych hipotez.
- Nie... em,  to znaczy... Tak!
- Hah, możesz jaśniej ? Zgodzsz się czy nie Antil ? - zapytał wyciągając prawą dłoń w bok i podpierając się nią o stojącą w przedpokoju szafę. Wyglądał tak seksownie kiedy jego wszystkie mięśnie...
- Antil? - wyszeptałam - Nikt nigdy tak na mnie nie mówi.
- Ale to twoje imię. Piękne imię, zresztą. - odparł spoglądając mi głębiej w oczy.
Ugh, on zaczyna zdecydowanie źle na mnie działać i dobrze o tym wie. Potrafi to wykorzystać.
- To znaczy... zgodzisz się ? - zapytał po raz kolejny
- Ta.. Tak. To znaczy... No dobrze. Pomogę ci.
Liam zmienił pozycję, stanął na równe nogi, klasnął raz w dłonie a potem zbliżył niespodziewanie swoje ciało do mojego ciała by chwycić moją dłoń jedną ręką a drugą odgarnąć za ucho niesforne kosmyki. Z początku odsunęłam się, odpychając go delikatnie ale kiedy moja dłoń znów poczuła jego ciepły dotyk odwzajemniłam uścisk, spoglądając na niego. Był zadowolony, to można było zaobserwować w jego oczach. Tak łatwo można było go rozgryźć, był otwartą księgą nie potrafił ukrywać emocji. W przeciwieństwie do mnie. Jak on sobie rodził na tym świecie?  Hmm.. i znów rozczarowanie bo radził sobie lepiej niż ja. Nie został prostytutką, nie został wykorzystany, nie został uratowany, nie został sam na sam z obcym facetem w jego domu... Coś ty narobiła Tilly ? W coś ty się wplątała ?
- Bardzo ci dziękuję Antil ! - wykrzyknął uradowany
- Tilly. - poprawiłam go.
- Nie rozumiem czemu nie lubisz swojego imienia .
- Kojarzy mi  się z moim tatą, to on mnie tak nazwał - bąknęłam .
          O nie. Właśnie zdradziłam mu fragment mojej przeszłości. Co cholerę mu to mówisz ?
-  On cię tak nazwał i.. dlatego nie lubisz tego imienia ?
          Kurwa. Dlaczego on musiał być taki upierdliwy ? Liam zmniejszył odległość między nami, chwytając również moją drugą dłoń. Mój oddech stal się nierówny. Uspokój się Til, to tylko facet jak sto miliardów innych ludzi na tej planecie. Dlaczego on do cholery tak na ciebie działa ? Widziałam jak jego mięśnie delikatnie się napinają.
- Może byś się ubrał ? - zapytałam chcąc nerwowo zmienić temat.
      Liam spojrzał na siebie z dziwnym uśmieszkiem, a potem znów przeniósł wzrok na mnie.
- Przeszkadza ci to ?
- Em.. nie...  to znaczy, em..  tak! Lepiej się ubierz.
- Tak, ubiorę się a potem odwiozę cię do domu. Gdyby ci było czegoś brak , powiedz. Wiesz jak działa lodówka. Otwiera się, wyciąga i zjada. Nie krępuj się Til, czuj się jak u siebie w domu.
     Jak u siebie w domu... nigdy nie czułam tej domowej, rodzinnej i ciepłej atfosmery....

- Gdzieś ty kurwa Antil jest ? - usłyszałam po raz kolejny jego warkot.
Odwróciłam się od sterty ciągle rosnących naczyń. Zakręciłam trzęsącą dłonią korek od ''ciepłej ''wody, która mimo czerwonej naklejki i tak była lodowata. Jednak to nie ona była powodem moich dreszczy. 
- Tak, tato .... - pisnęłam cieńko. 
- Posprzątaj to, ile razy mam ci mówić?! - wrzasnął wskazując swoim obleśnym paluchem na kupkę puszek po piwie. 
    Nie chciałam mu mówić,że wspomina o nich po raz pierwszy. Jeszcze by się bardziej zdenerwował,a wiedziałam jak się kończy pyskowanie mu...
- Dobrze tato..
Nie wolno mi było zwracać się do niego po imieniu, ale nigdy nie czułam by był moim ojcem. 
Liczne siniaki mi o tym przypominały. Co mi pomagało ? Niezliczone ilości alkoholu i żyletki.. 
 Zabrałam posłusznie puste opakowania, spoglądając na ojca. Siedział jak zwykle na tym starym fotelu, z puszką piwa w jednej dłoni i wódką w drugiej. Był brudny, od dawna zrezygnował z kąpieli. Powietrze w jego legowisku było gorące, przesiąknięte dymem papierosowym i procentami. Nie pamiętałam kiedy ostatni raz było tu wietrzone... Ale nie zamierzałam siedzieć tu długo. Ellie miała mi pomóc - sama miała podobną sytuację. Za niedługo cały ten koszmar miał dobiec końca a ja miałam żyć w luksusie. 




czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 6

Dziękuje wam kochani, nawet nie zdajecie sobie sprawy ile wasze zdanie dla mnie znaczy :3 Postanowiłam się bardziej rozpisywać, nie przeciągać tak w nieskończoność jednego znia z życia Tilly i.. ponieść się emocjom. Jeśli macie do mnie jakiekolwiek pytanie kierujcie je na moje konto na twitterze  @clowndis    bądź na konto tytułowego Liam'a @LiamFrozenHeart  . Jeśli ktoś z was chciałby założyć konto innym bohaterom niech się ze mną skontaktuje w komentarzach bądź po prostu na tt :3 x

Ale wracajmy do opowiadania...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

   Wychodząc z łazienki spojrzałam po raz ostatni w swoje odbicie w lustrze i dokładnie zamknęłam za sobą drzwi . Rozejrzałam się po niewielkim korytarzu, droga była tylko jedna. Wychylając delikatnie głowę mogłam zauważyć już mężczyznę siedzącego na kanapie w salonie.
- Tilly ! Chodź tutaj.. - powiedział zauważając mnie.
Głośno przełknęłam ślinę. Czy aby na pewno mogłam mu zaufać ? Może to była jedna z jego głupich gierek, chciał stworzyć mi poczucie bezpieczeństwa żeby... nie wiem. Pobić? Wykorzystać? Porwać?
Stałam jeszcze chwilę przed drzwiami do łazienki aż w końcu postanowiłam się ruszyć. Bosymi stopami wykonałam pierwsze kroki po zimnych kafelkach w stronę niewielkiego salonu. Wciąż czułam na sobie skutki ostatniej nocy, byłam bardzo obolała.  W końcu weszłam do niewielkiego pomieszczenia.
   Było... zadziwiająco czysto jak na mieszkanie faceta. W pokoju stała tylko duża, miękka kanapa w kolorze piasku i niewielki stolik na którym umieszczony był duży, stary telewizor z epoki naszych dziadków. Ściany były kremowe, a podłoga pod moimi stopami obita drewnianymi panelami. Zadziwiło mnie to, że na ścianach nie było żadnych zdjęć, fotografii, książek na półce, w ogóle półek.. Rozumiem że jego mieszkanie jest nie wielkie, moje zresztą też, ale jak dla mnie nie było tutaj czuć.. duszy. Jedyne ciepło wypełniające pokój pochodziło od Liam'a siedzącego na kanapie i poklepującego wolne miejsce obok siebie bym na nim zasiadła. Przebrał się. Ubrany był w zwykłą, czarną koszulkę z krótkim rękawem i dopasowane jeansy. Jego włosy były zaczesane do góry.
- Proszę, nie bój się,nic ci nie zrobię. Już mówiłem.. Musimy tylko porozmawiać,proszę..  - wyszeptał spoglądając w moje oczy, a ja miałam wrażenie jakby prześlizgnął swoim wz
rokiem przez moją duszę.
Sztywno usiadłam obok niego podwijając kolana pod brodę i opatulając je ramionami, by się ogrzać.
- Dobrze, możemy porozmawiać... tylko..
- Czekaj, chyba ci zimno! - przerwał mi i poderwał się z kanapy a zanim zdążyłam zareagować zniknął z pokoju by po chwili wrócić z kocem w dłoniach. Podał mi go z uśmiechem a ja siedziałam jak sparaliżowana.
- Em, dzięki. - bąknęłam - ale dlaczego tak mi pomagasz? Czego oczekujesz?
Moje pytania widocznie go zawstydziły, zagryzł wargi, nie odpowiadał, odwrócił wzrok. Domyśliłam się, o co może mu chodzić, więc zapytałam zdenerwowana :
- Może liczysz na darmową zabawę ? Może nie chcesz się męczyć jak twój kochany braciszek i liczysz że sama wejdę ci do łóżka?
Twarz mężczyzny nagle zrobiła się czerwona. 
 - Spójrz na mnie i powiedz, czego chcesz! - zawołałam podnosząc się zdenerwowana z miejsca. Emocje od zawsze łatwo mną targały, nie byłam jedną z tych cichych laluni nie wychodzących spod pantofla.
- Usiądź, Tilly. Zaraz ci wszystko wyjaśnię... - wyszeptał przez zaciśnięte zęby.
Zdenerwował się, starał się opanować. Hmm, zapewne nie wiedział, że jego twarz zdradza wszystkie emocje. Plus dla mnie.
- Dobrze - warknęłam, usadawiając się na swoim miejscu i wracając do poprzedniej pozycji - ale masz mi w końcu wszystko powiedzieć Liam! Ja cię nie znam! Twój brat, ty... to wszystko dzieje się tak szybko.
- Wiem, wiem..  nie krzycz już proszę i pozwól mi ci chociaż część tego wyjaśnić!
Liam położył swoją dłoń na mojej. Dreszcze przebiegły przez moje ciało pod wpływem jego dotyku.
- Okej.
Dłoń Liam'a zniknęłam z mojej. Dziwne uczucie, jego skóra była taka.. miękka i ciepła. Utkwiłam wzrok w Payne'ie , on też teraz mi się przyglądał z zaciekawieniem.
- Tilly, wiedziałem od zawsze że mój brat nie stroni od towarzystwa...
- Dziwek ? - przerwałam mu.
Liam spojrzał na mnie karcąco.
- Okej, już nie będę. Obiecuję. - powiedziałam przykładając dłoń na pierś.
- ...że mój brat nie stroni od towarzystwa kobiet. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie jego dziwne.. nie wiem jak to nazwać. Zwyczaje ? Fetysze? Coś w ten deseń. Tylko że jego nie podniecają stopy, ale bicie kobiet, traktowanie ich z pogardą.
- Czyli nie tylko mnie on... ?
- Nie, nie tylko ciebie Tilly. Gdy pierwszy raz przyłapałem go na tym, pobił mnie podobnie jak ją. Przez kilka tygodni się do niego nie zbliżałem, bałem się go. Nigdy się tak nie zachowywał. Gdy po raz kolejny go odwiedziłem i sytuacja się powtórzyła zagroziłem że powiem naszym rodzicom. Tak, wiem co sobie myślisz Tilly... co mogą mu zrobić rodzice? James jest przecież dorosły...
   Pokiwałam głową na znak że uprzedził moje pytanie.
- Widzisz, nasi rodzice są dość wpływowymi ludźmi, dobrze zarabiającymi i to oni spełniają wszystkie zachcianki najstarszego synusia, bo on nigdy nie pracował. Gdyby się o tym dowiedzieli genialne życie James'a ległoby w gruzach. Tyle że on znowu mnie pobił i zagroził, że jeśli cokolwiek im powiem on mnie zabije. Próbowałem nawet grożąc mu policją. On jest bezwzględny, okrutny. W końcu postanowiłem się do niego zbliżyć, dzwoniłem, odwiedzałem... tylko po to , że gdy nadejdzie czas na jego kolejną ofiarę wymyślić jakiś plan,'' uratować ją'' czy coś takiego. Nie mogłem patrzyć jak bije kobiety. Cóż, padło na ciebie.
   Przyglądałam się mężczyźnie przez chwilę.
- Nie prosiłam się o ratunek. 
- Ale go potrzebowałaś.
- To moja praca - przyznałam
- Twoją pracą nie jest bycie katowaną przez chorego psychicznie mężczyznę, a jeśli jest to bardzo przepraszam - odparł unosząc ręce w obronnym geście.
- A jaka jest w tym moja rola ? - zapytałam pragnąc w końcu się dowiedzieć czego tak naprawdę Liam ode mnie oczekuje.
- Wiesz, chcę wtoczyć sprawę do sądu i potrzebuję świadka. A jeśli James nie pójdzie do więzienia wsadzę go do psychiatryka. Tak czy inaczej, potrzebuję osobę która potwierdzi moją wersję wydarzeń.
      Poderwałam się z kanapy dzisiaj po raz kolejny.
- Nie pójdę do sądu ! Jak dowiedzą się, że jestem prostytutką wsadzą mnie za kratki razem z nim! - chciałam wykrzyczeć, ale mój głos się powoli załamywał.
     Liam widząc moją reakcje chwycił moją dłoń i przyciągnął mnie znów w stronę kanapy.
- Spokojnie, nic o tym nie wspomniemy. Powiemy tylko że się z nim spotkałaś, poszliście do jego pokoju i dalej  już będzie tylko prawda.
    Czując ponownie dużą dłoń Liam'a opatulającą moją drobną spełniłam jego prośbę i usiadłam grzecznie. Wciąż jednak nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Mam w to uwierzyć ? Nie znam go... ale mimo tego czułam się przy nim tak bezpiecznie jak przy żadnym innym mężczyźnie na ziemi.
- Więc ? - zapytał cicho.
- Daj mi czas do jutra, muszę się zastanowić.
- Dobrze, rozumiem. Emm... jest już późno. - odparł spoglądając na zegarek - Śpij proszę w mojej sypialni, ja będę spać tutaj.
- Co ? Ja.. ja.. ja mogę wrócić sama do domu.. - starałam się go przekonać, lecz gdy  wstałam i wykonałam parę kroków poczułam ostry ból w podbrzuszu. Skuliłam się.
- Nie, zostaniesz tutaj. Chcesz jakąś maść ? Tabletki ? - zapytał się z troską podchodząc do mnie i pomagając mi się wyprostować.
- Tylko herbatę, dzięki...
Liam wskazał mi drzwi do swojej sypialni która na dzisiejszą noc miała stać się ''moją''. Weszłam do niej i znów zaskoczył mnie niedobór mebli. Sypialnia była w tych samych barwach co salon, podłoga była również taka sama. Jedynym w niej meblem było wielkie, dwuosobowe łóżko stojące pod jedną z ścian. Usiadłam na nim, opatulając się kołdrą. Chwilę później zjawił się Liam, niosąc w dłoni kubek herbaty z której jeszcze ulatywało ciepło.
- Dziękuję ci - wyszeptałam odbierając od niego parzący napój - za wszystko.