sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 11

  Jestem zadowolona  widząc miłe słowa i tu, jak i na tt ^^
Nie sądziłam że tym paru osobom moje opowiadanie może się podobać, ale z wielką chęcią zabieram ię do pisania kiedy w głowie rozbrzmiewają mi wasze słowa otuchy, to bardzo pomaga i motywuje - naprawdę c:

Jeśli sami piszecie jakieś opowiadania, wklejajcie linki śmiało w komentarzach bądź wysyłajcie mi je na tt << @luvjuall >> Na pewno znajdę czas by każde przewertować, przeczytać i skomentować c:
Ale wracajmy do opowieści, prawda?
<klik>
___________________________________________________

    Obudziłam się późno, wiedziałam to bo gdy tylko otworzyłam powieki dostrzegłam zegar wskazujący godzinę dwunastą. W nocy nadrabiałam zaległości z języka francuskiego.. jadłam popcorn a na koniec oglądałam ''Dziennik Bridget Jones '' - czyli jeden z moich ulubionych filmów. Głównie robiłam to wszystko by zabić czas, czekając na Ellie.Wiedziałam że wczoraj była w pracy, w klubie.  Może już przyszła?
    Przeturlałam się z łóżka i zwinnie z niego zeskoczyłam. Ruszyłam do alony, brodząc palcami w puszystym, włochatym dywanie. Szurałam bosymi stopami po podłodze, bawiąc się jak dziecko.
- Ellie ? - zawołałam głośno.
    Cholera! Przypomniałam obie że pewnie moja współlokatorka jest zmęczona po nocnej zmianie i chce się wyspać. Wykrzywiłam twarz w grymasie przygotowawszy się na potężną falę jej ryku która jednak nie nadeszła. Przeszukałam salon, sprawdziłam łazienkę i kuchnię. Kurwa, albo El ma ochotę na chowanego albo jeszcze nie wróciła.. Zagryzłam wargę. Wyciągnęłam telefon i napisałam jej krótkiego sms'a.

'' Gdzie jesteś ? Napisz cokolwiek, martwię się. x ''

    Blondyna nie raz znikała na noc - wiedziałam to. Była typem imprezowiczki i totalnej wariatki. To ja byłam tą bardziej '' normalną '' i '' cywilizowaną '' oraz '' rozsądną'', mimo tego zawsze martwiłam się o nią tak samo cholernie mocno. Kocham ją. Cóż poradzić ?
    Nie było na co czekać. Ubrałam się i uczesałam. Postanowiłam nawet ogarnąć dom . Ostatnio Ellie sprzątała, wyręczając mnie po naszej ostatniej ''imprezie'' więc postanowiłam zrobić dobry uczynek i zagarnęłam się do sprzątania.Puściłam piosenkę którą słuchaliśmy z Li w jego samochodzie po miłym lunchu i w dzikich podrygach wirowałam po całym domu.
     Po dwóch godzinach ciężkiej pracy dom lśnił, naprawdę. Byłam z siebie dumna. Z natury jestem leniwa, ale wcale się tym nie przejmuję bo ktoś kiedyś powiedział mi że najlepsi do pracy są lenie. Bo tacy lenie chcą wykonać pracę jak najszybciej chcąc pozbyć się problemu. Nie mówię, że to dobrze ale to nie moje słowa, chociaż jest w nich ziarnko prawdy. Zdecydowanie należę do osób które nie lubią się nudzić, mimo mego lenistwa. Swój wymarzony dzień mogłabym spędzić leżąc na hamaku na bajecznej,piaskowej plaży na Wyspach Kanaryjskich i przyglądać wznoszącemu się do nieba słońcu popijając bananowy koktajl...
    Sprawdziłam telefon. Jedna nowa wiadomość. O! Może Ellie odpisała! Cieszyłam się że nic jej nie jest.. rozczarowanie przyszło jednak kiedy stuknęłam palcem w ekran i przeczytałam :

'' Wszystko dobrze ? '' - Wiadomość była od Tom'a.

'' Taaak, a dlaczego miałoby być źle ? '' - odpisałam.

'' Wyszłaś wczoraj z tym dziwnym gościem.. Nie podoba mi się on. Uważaj na niego, pilnuj się''

     Wkurzyłam się. To nie jest jego zakichany interes! On mu się nie musi podobać! Liam uratował mi dupę i nie mam zamiaru zrywać z nim znajomości, tylko że dla Tom'a on wygląda ''dziwnie'' . Pff. Nie miałam zamiaru mu odpisywać. Rzuciłam komórkę w kąt, kiedy nagle zadzwoniła. Wywróciwszy oczami odnalazłam ją na końcu kanapy i odebrałam połączenie.
- Halo ?
- Tilly ? Hej!
- O.. Liam! - zaśmiałam się - Miło że dzwonisz.
- Pomyślałem.. nie miałabyś chęci dzisiaj się ze mną spotkać ? Moglibyśmy pójść do mnie, ugotuję coś dobrego. Pogadalibyśmy o naszej umowie...
      A już łudziłam że chce się spotkać ze mną ze względu... nie wiem.. na mnie ?
- Z wielką chęcią się z tobą spotkam.
- O której masz czas? - dopytywał.
- Właściwie to cały dzień...
- Świetnie! Przyjadę po ciebie.. za godzinę ?
- Oczywiście, akurat będzie późna pora obiadowa - zachichotałam.
- Okey, to do zobaczenia ! Nie mogę się doczekać.
- Do zobaczenia  - zaśmiałam się cicho i rozłączyłam się.

A Ellie nadal nie odpisała. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

     Po godzinie Liam znów zadzwonił. Zerknęłam szybko zza okno. Stał oparty o swój czarny samochód, telefon przyciskał do ucha. Pomachałam mu, dając znak że już schodzę na co schował urządzenie do kieszeni i skinął głową.
    Zerknęłam jeszcze raz na moje odbicie, stając przed lustrem. Włosy miałam rozpuszczone, kładły się puklami na moich ramionach i opadały lekko na plecy.Ubrana byłam w prostą, jeansową koszulę i czarne rurki. Ubrałam moje czarne convers'y i zarzuciłam na siebie czarną, skórzaną kurtkę. Wyglądałam inaczej. Zero sukienek, zero szpilek. Mam nadzieję że uczta przygotowana przez Liam'a nie będzie wymagała eleganckiego stroju, bo dziś przygotowałam się na coś luźniejszego.
    Wyszłam z mieszkania, drzwi zamknęłam na klucz i zbiegłam radośnie po schodach. Moja twarz rozjaśniła się, kiedy zobaczyłam Liam'a. On chyba również się ucieszył bo rozłożył swoje ramiona a ja podbiegłam zwinnie i wpadłam w nie. Przymknęłam oczy, ciesząc się jego zapachem.
- Miło cię przytulić. - Zamruczał mi do ucha uwodzicielsko.
- Miło cię wąchać.
Cholera!
- Wąchać ? - zaśmiał się - Jak to ?
- Ładnie pachniesz. - powiedziałam nieśmiało, na co roześmiał się cicho.
- Ja też lubię cię wąchać. Szczególnie twoje włosy.
Liam schował twarz w moich włosach, zaciągając się głęboko. Roześmiałam się melodyjnie. Po chwili uwolnił mnie z uścisku, przyglądając się mi.
- Dzisiaj nie ma sukienki ? - uniósł brew.
Pokręciłam przecząco głową. Liam udał zawiedzonego, wzdychając głęboko po czym otworzył mi drzwi. Wsiadłam zgrabnie do jego samochodu.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się szczerze.
   Liam zadowolony okrążył samochód by po chwili usiąść za kierownicą. Zapięłam posłusznie swoje pasy, podobnie jak on. Ruszyliśmy z parkingu.

       Wydaje mi się że od mojego miejsca zamieszkania do domu Li nie ma daleko. Na piechotę byłoby to jakieś dwadzieścia-trzydzieści minut. Nie zdziwiłam się więc kiedy po paru minutach jazdy byliśmy na miejscu.
      Jedyne co mnie bolało to, to że przez naszą krótką podróż ani razu nic do mnie nie powiedział. Ba, nie uśmiechnął się nawet nie uraczył mnie spojrzeniem. Siedziałam się cicho jak mysz pod miotłą, opierając głowę o szybę i wpatrując się w drogę.

       Kiedy w końcu dojechaliśmy na miejsce, wysiadłam sama by nie robiąc kłopotu Liam'owi. Zamknął auto. Stałam dość blisko niego, lekko ocierając się swoim ramieniem o niego kiedy doszliśmy do jego drzwi. Spojrzał wtedy na mnie, widziałam ból w jego oczach. Nawet nie ruszył dłoni w kierunku kieszeni by wyciągnąć z niej klucze. Wpatrywał się w mnie swoimi pięknymi oczami a ja powoli się rozpływałam.
- L-Liam.. ? Wszystko dobrze..? - spytałam niepewnie zerkając na niego.
Liam schował na chwilę twarz w dłoniach, oparł się o drzwi plecami.
- Liam.. Co się dzieje ..?
Przestraszyłam się. Ten zabawny, czarujący i pewny siebie chłopak nagle stał przede mną w kompletnie innej osobie. Zbliżyłam się do niego, położyłam swoją dłoń na jego policzku.
- Liam..? - Moje serce krwawiło widząc go takiego.
- Tilly.. J-ja.. Ja przepraszam... - bąknął trzęsącym się głosem i odsłonił swoją twarz spoglądając mi głęboko w oczy.
      A potem stało się coś, czego kompletnie się nie spodziewałam. Payne zbliżył się do mnie, zmniejszając niebezpiecznie dystans między nami. Nastała cisza. Mogłam usłyszeć bicie mojego zdenerwowanego serca. Głośno przełknęłam ślinę.
- Przepraszam... Ja.. ja już nie daję rady.. - powiedział a potem wpił się w moje usta.
    Poczułam ciepło jego ust na moich wargach. Krew zagotowała się w moich żyłach. Przysunęłam się bliżej Liam'a oddając zachłannie pocałunek. Mężczyzna całował mnie namiętnie, z pasją ciągnąc moje wargi w swoim kierunku a ja nie pozostawałam mu dłużna. Całowałam go jeszcze łapczywiej kiedy poczułam jego dłonie na mojej talii Zarzuciłam mu ręce na szyję.Chłopak mruczał w moje usta, obróciliśmy się i Liam przywarł moje ciało do drzwi. Ułożywszy swoje dłonie na mych udach, zaraz pod moją pupą podniósł mnie a ja owinęłam swoje nogi wokół jego bioder. Wplotłam palce w jego włosy, niszcząc m jego idealną fryzurę. Ale kogo to obchodziło ? Liam był zachwycającym facetem i .. podobał mi się, naprawdę.
    Liam chyba się zniecierpliwił bo zjezdzając z pocałunkami na moją szyję wydobył z tylniej kieszeni spodni klucze. Jęczałam cichutko, kiedy gryzł moją skórę.
- P-Przepraszam... Nie mogłem się powstrzymać.. W-wybacz mi, Tilly..
    Jego wyznanie przyprawiło mnie o przyjemny dreszcz. Czyli ja też mu się podobałam! Ja! Takiemu facetowi! Moja wewnętrzna boginii wykonała podwójne salto.
- P-przestań.. - warknęłam na niego - Podobasz mi się L-Liam, do cholery...
      Mężczyzna roześmiał się w moją szyję. W końcu uporał się z kluczami bo nacisnął klamkę i niosąc mnie, przyczepioną do niego niczym małpką wszedł do środka, zamykając drzwi kopniakiem.
- Głodna ? - zaśmiał się, stawiając mnie na ziemi.
- A i owszem - ucieszyłam się, stając na palcach by ucałować go w policzek.
    Może to był znak ? Może wszystko miało się ułożyć? W mojej głowie był mętlik wywołany cudownymi wargami Payne'a.Jednak coś przywróciło mnie do rzeczywistości...
- Tilly ? - w moich uszach rozbrzmiał dźwięk głosu mojej przyjaciółki.
    Nie.. to musiało mi się przesłyszeć. Spojrzałam na Liam'a. Stał z kamienną twarzą, wpatrując się w coś za mną. A raczej kogoś.. Odwróciłam się i spostrzegłam blondwłosą El stojącą w drzwiach do sypialni. Była ubrana jedynie w swoje koronkowe, czarne majki i za dużą, męską koszulę.
- Co ty tu robisz ? - pisnęłam.
- Chyba raczej co robisz tu ty! To dom James'a! Poznałam go wczoraj...
- Jakiego James'a ! Tu mieszka Liam!- Zacisnęłam mocno wargi.
Liam złapał mnie za rękę, ciągnąc mnie lekko w tył.
- Tilly.. musimy iść.. - szepnął przerażony.
I właśnie wtedy zorientowałam się co się dzieje, ale nim zdołałam odwrócić się na pięcie i za radą Liam'a wyjść z tego budynku, przyszedł on. James przytulił Ellie od tyłu, kładąc głowę na jej ramieniu i wtulając się w nią. Jego twarz wykrzywiła się w okrutnym uśmiechu.Był bez koszulki, włosy miał rozczochrane.
- Oo.. Liam! Jak miło że przyszedłeś , kochany braciszku...



____________________________

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał ^^\

Proszę o komentowanie <3
Kocham was ^^

czwartek, 9 stycznia 2014

Rozdział 10

     Witam po dłuuuuugiej przerwie ^^
Wiem, miałam wstawić rozdział wcześniej. Ale zapewne o takich wieczornych godzinach będę je dodawać.
Ale pocieszę was... za niedługo ferie !   W jakim województwie mieszkacie ? Ja śląskie, więc już 20 mogę się cieszyć upragnioną wolnością c:

Przepraszam od razu, że rozdział jest krótki i może niezbyt wciągający ale muszę najpierw wybrnąć z tego wątku by rozkręcić kolejnyyy ^^
Kocham was <3
<klik>

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


         Wytrzeszczyłam oczy. Zdziwienie mnie sparaliżowało. Byłam pewna że moje wargi były lekko rozchylone, bo chyba chciałam coś powiedzieć ale nie miałam pojęcia co.Tom wycierał dokładnie szklane kieliszki,świdrując mnie wzrokiem i domagając się wytłumaczenia. Liam wyczuwszy mój lęk, wyręczył mnie, odpowiadając:
- Wybraliśmy się tutaj na przekąskę. Jestem przyjacielem Tilly. Liam Payne. - wyciągnął dłoń w przyjaznym geście, przedstawiając się krótko.
       Byłam wdzięczna Bogu że się odezwał, ale Tom widocznie nie był zbyt przekonany bo nie odwzajemnił uścisku ręki. Nawet jej nie chwycił, nie wykonał żadnego gestu. Zamiast tego przesunął wzrok na mnie, sprawdzając moją reakcję. Pewnie uważał że Liam był jednym z moich klientów..
Skinęłam głową, potwierdzając iż to prawda i przysunęłam się bliżej Li. Moje nozdrza rozszerzył zapach jego perfum. Zaciągnełam się bardziej, opanowując się.
- Hmm.. Może wam coś podać ? - Tom zagryzł wargę, nie wiedząc co ma myśleć.
- Na razie nie, dziękujemy.
       Liam widocznie wyczuł wrogie nastawienie mojego przyjaciela bo grzecznie mu podziękował i zaciągnął mnie do jednego z stolików. Nogi miałam jak z waty, pozwoliłam mu się prowadzić za rękę. Czule ściskał ją, dodając mi otuchy. Zerknęłam przez ramię na barmana. Obsługiwał klientów, lecz kątek oka przypatrywał się nam. Kiedy natrafił na mój wzrok wywrócił oczami i udał że kompletnie mnie nie zauważa. Ałć, zabolało.
Nie zamierzałam się jednak nim martwić. Jestem tu z Liam'em i mam zamiar dobrze się bawić. Pozwoliłam by Payne odsunął mi krzesło. Kiedy już usadowiłam się wygodnie i zerknęłam na listę potraw, zauważyłam że większość nazw była mi kompletnie nieznajoma.
- Masz ochotę na fruits de mer ?
       Wysłałam mu pytające spojrzenie, ledwie kontrolując śmiech. Uniósł brew.
- A mają tu frytki i hamburgery ?
      Jego twarz rozpromieniła się w szerokim uśmiechu, jego cichy śmiech zatańczył w całej sali a mój wziął z jego przykład.
- Hmm.. Nie, chyba nie ale mogę zapytać szefa kuchni - zaproponował.
Rozbawiona pokręciłam głową.
- Nie.. nie trzeba. Ufam ci, wy coś wybierz.
       Liam słysząc moje słowa skinął głową i wpatrzył się w menu. Kiedy on studiował dokładnie kartę dań ja obserwowałam jego, co sprawiało mi zadziwiająco dużo

frajdy. Wyglądał śmiesznie, kręcąc noskiem w różne strony. Zastanawiał się nad wyborem a ja zaciskałam wargi, by powstrzymać ciche chichoty. Uniósł dłoń i przeczesał palcami swoje włosy, zostawiając je w lekkim nieładzie. Wyglądał tak słodko a jednocześnie seksownie...
crevette ? - Spojrzał na mnie.
Podparłam się łokciami o blat i ułożyłam głowę w mych dłoniach, wpatrując się w niego.
- Nie wiem co to znaczy, ale w twoich ustach ładnie brzmi więc pewnie też dobrze smakuje. - zaśmiałam się.
       Naprawdę nie zdałam sobie sprawy że powiedziałam to na głos, ale ucieszony Liam oblizał seksownie wargi swoim gładkim językiem. Gdybym właśnie stała, prawdopodobnie w ciągu kilku sekund leżałabym na ziemi, starając się złapać oddech. Był... inny od wszystkich facetów jakich znałam. Nie mówię tu o klientach, bo oni to inna bajka... Wszyscy mężczyźni którzy dotychczas się mną interesowali byli... fajtłapami. Ale nie takimi słodkimi jak Tom.. byli wkurzający, seksistowscy i chamscy. I po części to ich wina, że robię to co robię. Niestety.
- Krewetki, ma belle Dame . - zamruczał a me serce zadrżało.
- Całe menu jest po francusku ? - zdziwiłam się.
- Nie . Ale skoro podoba ci się français.. mogę mówić w nim częściej.
      Uśmiechnęłam się szeroko. 
C'est le langage de l'amour...
- Co to znaczy ?
- Powiedziałem, że to język miłości. No wiesz... francuski. - Liam machnął ręką, przywołując kelnera.

     Jedzenie było wyborne, cudowne wręcz. Krewetki wcale nie były takie złe.. Li straszył mnie, że to rodzaj robaków co mnie trochę zniechęciło ale w rzeczywistości smakowały podobnie jak ryba. Jeszcze bardziej byłam oczarowana Panem Payne'm. Naprawdę bardzo się starał. Rzucał kawałami i uśmiechał się szeroko ale nie wchodziliśmy w tematy dzieciństwa, rodziny i pracy. I ja i on unikaliśmy tych rozmów, woleliśmy się cieszyć dzisiejszym dniem. 

      Po posiłku wyszliśmy z budynku trzymając się za ręce. Nie martwiłam się Tom'em. Mogę spędzać czas z przyjaciółmi. Ja mu tego nie bronię. Nie jestem dzieckiem. Umiem zająć się sobą a Liam i tak jest lepszy niż większość moich znajomych. 
      Wsiedliśmy do samochodu. Mój towarzysz puścił francuskie piosenki i mimo iż nie znałam słów, ani ich znaczeń śpiewałam Formidable ((klik))  razem z nim, krzycząc niczym wykonawca. Po raz pierwszy od bardzo dawna czułam się szczęśliwa i zapomniałam o zmartwieniach. 
      Liam wyszedł z auta, kiedy dojechaliśmy pod mój blok. Odprowadził mnie pod drzwi. Nie protestowałam kiedy położywszy rękę na mojej talii, musnął mój policzek. 
Vous êtes si belle .. - Szepnął do mojego ucha.

 A potem odwrócił się.. i odszedł. Zostawił mnie całą czerwoną, stojącą pod drzwiami jak ostatnia idiotka. Pomachałam mu, a kiedy zniknął zza zakrętem dotknęłam lekko mojego policzka i weszłam do środka. Wiedziałam co muszę zrobić. Przewertować słownik j.francuskiego...




środa, 8 stycznia 2014

Powrót

Po paru miesiącach przerwy... postanowiłam powrócić. Nie wiem co z tego wyniknie, decyzję podjęłam całkiem spontanicznie. Mam nadzieję że ci którzy czytali wcześniej tego bloga i teraz nie zostawią mnie samej, baaaardzo proszę c:

Oczywiście jeśli ktoś chciałby być drugim autorem, a nawet trzecim jestem skora do współpracy. Nigdy nie mam jakiś konkretnych pomysłów na ff i wszystko płynie samo z siebie, a historia się ciągnie i nabiera obrotów.

Skasowałam tt tamtych bohaterów, jak i moja nazwa uległa zmianie. Gdyby ktoś byłby zainteresowany zostania kolejnym autorem.. bądź założyć tt którejś z postaci proszę pisać na moje prywatne konto >>> @luvjuall
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 + Jutro kolejnyyy rozdział ^^